Nie ma chyba osoby nie znającej Kevina, który został sam w domu. Większość z nas pamięta niemal każdą pułapkę na włamywaczy, zastawioną przez małego dzieciaka.
A co mógłby zrobić Kevin, jeśli mieszkałby w inteligentnym domu? Jakie rozwiązania, zwiększające bezpieczeństwo mógłby zastosować? Odpowiedź znajdziecie w naszym artykule.
Symulacja obecności – odstrasz włamywaczy zanim zdecydują się na skok
Jak pamiętamy z filmu, Kevin zaaranżował scenę, która miała pokazać dwójce włamywaczy, że w domu są mieszkańcy. Co miało oczywiście zniechęcić potencjalnych intruzów do planowania włamania.
Przygotowanie całej sceny z pewnością musiało kosztować dużo pracy i poświęconego czasu, i niestety dość szybko wyszło na jaw, że to zwykła sztuczka.
W inteligentnym domu włączenie sceny symulującej obecność sprowadza się do wybrania odpowiedniej funkcji w panelu sterowania bądź telefonie. Dodatkowo, symulacja obecności nie jest jednorazową akcją, ale przemyślanym harmonogramem, który każdego dnia o różnej porze włącza światła, zasłania i odsłania rolety, tak by włamywacz obserwujący potencjalny cel miał wrażenie, że w domu przebywa ktoś cały czas.
Nie ma więc wątpliwości, że nasz bohater dużo lepiej wyszedłby na skorzystaniu z tej funkcji inteligentnego domu, która każdego dnia zwodziłaby włamywaczy, aż do powrotu reszty członków rodziny.
Nie pozwól wejść do środka
Rozpalona do czerwoności klamka miała skutecznie powstrzymać jednego z bandziorów przed dostaniem się do środka przez frontowe drzwi. Niestety oprócz chwilowego bólu wywołanego oparzeniem Kevin nic nie wskórał, tylko bardziej rozwścieczył włamywaczy.
Zamki biometryczne mogą być znacznie trudniejszą przeszkodą dla intruzów, ponieważ nie da się ich otworzyć żadnym wytrychem, czy podrabianym kluczem. By taki zamek wpuścił kogoś do środka musi „wiedzieć”, że osobą która chce otworzyć drzwi jest jeden z domowników. Taką wiadomość dają dane biometryczne, czyli cechy każdego z nas, takie jak wizerunek twarzy, zapis linii papilarnych palców czy zapis obrazu tęczówki. Dopiero gdy zamek rozpozna jedną z tych cech, bez przeszkód odbezpieczy zamki.
Większość tego typu zamków posiada wandaloodporne obudowy, które rzeczywiście są niezwykle trwałe i bardzo trudno je zniszczyć, czy dostać się do elektroniki. Dodatkowo często zastosowane są też czujniki wstrząsów, dzięki którym, jeśli ktoś próbuje siłą pokonać taki zamek, od razu włącza się alarm
Już wiesz, kiedy intruz wdziera się do domu
Jedna z bardziej bolesnych scen z filmu, to ta kiedy jeden z włamywaczy próbuje przekroczyć próg domu i zostaje “poczęstowany” ogromnym płomieniem wprost na czubek głowy. To naprawdę musiało boleć.
W inteligentnym domu o tym, że ktoś niepowołany przekracza nasz próg możemy być zaalarmowani w subtelniejszy, niż krzyk włamywacza, sposób.
Można na przykład zastosować kontaktrony w oknach oraz drzwiach, które od razu wykryją jeśli któreś z nich zostanie otwarte. Połączone z systemem inteligentnego domu od razu włączą alarm, nie tylko informujący Cię o próbie wtargnięcia ale mogący bardzo szybko odstraszyć włamywaczy przed dalszymi krokami.
W oknach zastosować można również specjalne bariery podczerwieni, które nie są widoczne dla człowieka. Jednak naruszenie któregoś z nich (czyli przekroczenie linii okna) powoduje zaalarmowanie o niepowołanej próbie wejścia do domu.
Sposoby te może nie są tak drastyczne (i bolesne) jak ten użyty przez Kevina, ale z pewnością mają wysoką skuteczność i rzeczywiście wpływają na wzrost bezpieczeństwa domowników.
Dezorientacja zamiast szklanych bombek 😉
A teraz wyobraźmy sobie co by się stało, gdyby włamywacz wchodząc już do pomieszczenia zamiast zastosowanych przez Kevina bombek, napotkał całkowitą ciemność. Dodatkowo wzmacnianą nieprzyjemnym dźwiękiem wydobywającym się z głośników podłączonych do systemu multiroom?
Pewnie po takim zaskoczeniu nie miałby już żadnych szans na dokonanie jakiejkolwiek kradzieży, marzyłby raczej o jak najszybszym opuszczeniu domu, zanim pojawi się policja.
Taką możliwość dezorientacji daje nowoczesne rozwiązanie zwane Smoke Cloack. Jest to urządzenie, które w przypadku wykrycia włamania wypuszcza specjalny dym, powodujący, że osoby przebywające w pomieszczeniu mają praktycznie zerowe pole widzenia (takie egipskie ciemności). Intruzi nie dość, że nie są zdolni do kradzieży, to najprawdopodobniej nie będą w stanie uciec przed pojawieniem się policji.
Dużo skuteczniejsze, niż bombki pod oknem, które jak wiemy zatrzymały włamywacza tylko na chwilę.
Schron, w którym czujemy się w pełni bezpieczni
Kiedy już złoczyńcy pokonali wymyślne pułapki Kevina nie pozostało mu nic innego jak ucieczka z domu. By tego dokonać wykorzystał linę, która łączyła pomieszczenie na piętrze w domu z domkiem na drzewie. Niestety ucieczka udała się połowicznie, gdyż w końcu młody obrońca domu został przez złoczyńców złapany.
Znacznie skuteczniejszym rozwiązaniem, dzięki któremu możemy czuć się bezpiecznie, nawet w domu w którym przebywa intruz, jest tzw. „panic room”, czyli innymi słowy taki domowy schron.
Pokój przygotowany jest specjalnie na niebezpieczne wydarzenia, które mogą mieć miejsce w naszym domu, takie jak przykładowy napad. „Panic room” nie posiada okien, ma wzmacniane ściany i drzwi ze specjalnymi zamkami, które utrudniają dostanie się komuś do środka.
W środku powinien znajdować się zawsze naładowany telefon komórkowy, bądź telefon stacjonarny z doprowadzoną oddzielną linią. Poza tym pokój powinien być wyposażony w zapas wody i suchego prowiantu oraz apteczkę. Opcjonalnie może być również zainstalowany monitoring umożliwiający nam obserwowanie wszystkiego co dzieje się w domu.
Przyznacie, że taki „panic room” jest zdecydowanie bezpieczniejszym rozwiązaniem niż domek na drzewie.
Twój dom jak twierdza
Jak widać po przedstawionych przykładach, można znacznie zwiększyć nasze bezpieczeństwo w domu. Stosując kilka nowoczesnych rozwiązań, nasza posiadłość staje się praktycznie nierealnym celem dla różnej maści włamywaczy.
Jeśli Kevin mieszkałby w takim domu z pewnością miałby znacznie mniejsze problemy z odstraszeniem dwóch niebezpiecznych włamywaczy. Ale wtedy nie mielibyśmy okazji każdego grudnia oglądać zabawnych scen, które znamy już na pamięć, jak chociażby spadające na twarz Daniel Sterna żelazko czy przypalana łysina Joe Pesci’ego.